Jak już pisałem kilka tygodni temu, urlop spędziłem za granicą. Raz na kilka lat wypada odwiedzić bliską rodzinę i w tym roku urlop spędziłem u rodziny.
We Francji, na uroczym półwyspie Cap Ferret nad Atlantykiem (podobnym nieco do naszego Helu) nie trafiłem modelików ciekawych na tyle, aby je kupić. Spotkałem tam za to samochody, których z uwagi na ich wiek zupełnie nie spodziewałem się tam zobaczyć, a których modele mam w mojej kolekcji od dawna. Postanowiłem więc nieco o nich napisać i pokazać zdjecia moich modelików tych aut.
Bohaterem nr 1 półwyspu Cap Ferret okazał się Citroen Mehari. (modelik został opisany w porzedniej częsci mojej urlopowej relacji)
Bohaterem nr 2 półwyspu Cap Ferret okazał się Land Rover.
Samochody Land Rover serii 80, 109 i Defender można spotkać na półwyspie nader często. Kilka lat temu dostałem w prezencie modelik pick-up’a (w Polsce, auta praktycznie niespotykanego). Miałem nawet zamiar go sprzedać, jednak teraz go sobie zostawię. Kilkaset metrów od domu w którym mieszkaliśmy był zakład naprawy łodzi. W zkładzie tym przyczepy i wózki z dużymi 8 metrowymi łodziami przepychały właśnie 3 takie białe pick-up’y.
Bohaterem nr 3 półwyspu Cap Ferret okazał się Willys Jeep.
Na Cap Ferret spotkałem 3 egzemplarze tego samochodu (używane w normalnej eksploatacji). Jest to niewątpliwy ewenement spotkać na ulicy samochód znany najbardziej z filmów o II Wojnie Światowej. Oto jeden z trzech moich modelików tego auta:
Bohaterem nr 4 półwyspu Cap Ferret okazał się Citroen 2CV.
Pomomo, że od zaprzestania produkcji 2CV minęło już 18 lat, samochód wciąż można spotkać niemal na każdym kroku. Poniżej modelik „cytrynki” z połowy lat siedemdziesiątych (z prostokatnymi lampami). W jednym z ogrodów na Cap Ferret stał dokładnie taki niebieski 2CV w idealnym stanie.
Bohaterem nr 5 półwyspu Cap Ferret okazał się Austin Mini.
Podobnie jak 2CV ten angielski samochód (i to w starszej wersji) wciąż można spotkać we Francji. Widziałem egzemplarze jeszcze na małych 10-calowych kołach z „balkonikami” na zderzakach.